Było 5:3, Sabalenka padła na kolana! A potem szybki koniec na Wimbledonie
Na londyńskich kortach Wimbledonu doszło do wydarzenia, które zaskoczyło cały tenisowy świat. Aryna Sabalenka, jedna z faworytek do tytułu i świeżo upieczona mistrzyni Australian Open, niespodziewanie odpadła z turnieju w dramatycznych okolicznościach. Prowadziła już 5:3 w decydującym secie, ale nagle coś się załamało. Emocje wzięły górę, a końcówka meczu przypominała upadek z tenisowego Olimpu.
Wszystko zapowiadało się znakomicie. Sabalenka od początku meczu prezentowała swoją charakterystyczną mocną grę – potężny serwis, agresywne uderzenia z głębi kortu, dominacja w wymianach. Rywalka, teoretycznie niżej notowana, nie miała zbyt wiele do powiedzenia przez dwa pierwsze sety, które były bardzo wyrównane. Kibice przecierali oczy, obserwując, jak białoruska gwiazda zbliża się do zwycięstwa.
Decydujący set wydawał się formalnością. Sabalenka objęła prowadzenie 5:3, była o krok od wygranej, miała nawet piłkę meczową. Ale wtedy stało się coś nieoczekiwanego – po jednej z dłuższych wymian Aryna niespodziewanie padła na kolana. Początkowo wydawało się, że to reakcja na zmęczenie lub potencjalny uraz, jednak jej mina mówiła wszystko – to były emocje. Wściekłość, bezradność, może nawet rozpacz.
Rywalka, wyczuwając szansę, od razu przeszła do ofensywy. Od stanu 3:5 wygrała cztery gemy z rzędu, zamykając seta 7:5 i cały mecz. Sabalenka, która jeszcze kilka minut wcześniej była o krok od awansu, opuściła kort bez słowa, z łzami w oczach. Jej sztab był wyraźnie zszokowany przebiegiem końcówki – nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw.
Eksperci zwracają uwagę, że Sabalenka od dawna zmaga się z niestabilnością psychiczną w kluczowych momentach meczów. Choć fizycznie prezentuje się znakomicie, to mentalnie czasami zawodzi w decydujących chwilach. Wimbledon miał być dla niej okazją do potwierdzenia, że nie tylko potrafi wygrywać w Australii, ale też walczyć o tytuł na trawie. Tymczasem zamiast zwycięstwa – kolejna bolesna lekcja.
Media społecznościowe eksplodowały po meczu. Fani nie dowierzali, że jedna z czołowych zawodniczek świata mogła tak nagle „oddać” wygrany mecz. Pojawiły się też głosy wsparcia – wielu kibiców dostrzegło w Sabalence człowieka, nie maszynę, i chwaliło jej emocjonalną szczerość.
Wimbledon po raz kolejny udowodnił, że jest miejscem wielkich niespodzianek i dramatów. Dla Sabalenki to bolesny upadek, ale i szansa na refleksję. Czy zdoła wrócić silniejsza? Tego dowiemy się w kolejnych miesiącach. Jedno jest pewne – ten mecz przejdzie do histo
rii turnieju.