Było 5:3, Sabalenka padła na kolana! A potem szybki koniec na Wimbledonie…
To był moment, który poruszył kibiców na całym świecie. Aryna Sabalenka, druga rakieta świata i jedna z faworytek Wimbledonu, prowadziła 5:3 w decydującym secie ćwierćfinału, gdy nagle… padła na kolana. Nie z radości, lecz z bólu. Jej dramatyczna kontuzja zakończyła spotkanie w najmniej spodziewany sposób.
Mecz toczył się w znakomitym tempie – dynamiczne wymiany, mocne serwisy i zacięta walka o każdy punkt. Sabalenka miała przewagę w trzecim secie i wydawało się, że tylko formalnością będzie jej awans do półfinału. Jednak podczas jednego z returnów poczuła silny ból w okolicy uda. Upadła na trawę i nie była w stanie kontynuować gry.
Lekarze natychmiast pojawili się na korcie, a publiczność zamarła. Białorusinka próbowała się podnieść, ale po chwili sama zrezygnowała – łzy w oczach i grymas bólu mówiły wszystko. Po kilku minutach, przy owacji na stojąco, została odprowadzona z kortu. Jej przeciwniczka – niespodziewanie – awansowała do półfinału, choć sama przyznała, że „to nie tak miało wyglądać”.
Organizatorzy szybko potwierdzili, że Sabalenka doznała naderwania mięśnia i nie będzie w stanie kontynuować udziału w turnieju. To ogromny cios – zarówno dla niej, jak i dla całego Wimbledonu, który stracił jedną ze swoich największych gwiazd.
Dla Sabalenki to koniec marzeń o triumfie na londyńskiej trawie w tym roku. Pozostaje pytanie, czy zdąży się w pełni zrehabilitować przed igrzyskami olimpijskimi w Paryżu. Tymczasem Wimbledon toczy się dalej, ale z wyraźnym cieniem smutku po tym dramatycznym wy
darzeniu.