Było 5:3, Sabalenka padła na kolana! A potem szybki koniec na Wimbledon
Aryna Sabalenka znów udowodniła, że jest jedną z najgroźniejszych zawodniczek na trawie. Jej mecz z Marie Bouzkovą w drugiej rundzie Wimbledonu dostarczył widzom ogromnych emocji. W pierwszym secie Białorusinka znalazła się w poważnych tarapatach — przegrywała 3:5, a Bouzkova serwowała na seta. W pewnym momencie Sabalenka padła na kolana po długiej wymianie, a jej grymas bólu i wyczerpania zasiał niepewność. Czy faworytka odpadnie tak wcześnie?
Ale to był moment przełomowy. Sabalenka wstała i zaczęła grać jak z nut. Obroniła setbola, przełamała rywalkę, a następnie doprowadziła do tie-breaka, który wygrała 7:4. Jej siła serwisu i dokładność uderzeń nie pozostawiały złudzeń – wróciła na swój poziom.
Drugi set był już zupełnie inny. Sabalenka zdominowała wydarzenia na korcie. Szybko uzyskała przewagę przełamania i nie oddała jej już do końca. Ostatecznie wygrała 7:6(4), 6:4, meldując się w kolejnej rundzie.
To zwycięstwo było nie tylko pokazem tenisowej klasy, ale i wielkiej siły psychicznej. Moment przy stanie 3:5, kiedy wielu już ją skreślało, stał się symbolem jej determinacji. Sabalenka pokazała, że nawet gdy wszystko wskazuje na porażkę, potrafi się podnieść i przejąć kontrolę.
Po meczu zawodniczka przyznała, że miała problemy z koncentracją, ale z pomocą zespołu i własnego doświadczenia poradziła sobie z presją. Jeśli utrzyma ten poziom, może zajść bardzo daleko w tegorocznej edycji Wi
mbledonu.