—
105 minut i koniec wielkiego hitu Gauff – Andriejewa! Sabalenka już wie
To miało być jedno z najbardziej elektryzujących starć tego turnieju. Coco Gauff, trzecia rakieta świata i aktualna mistrzyni US Open, kontra Mirra Andriejewa – ledwie 17-letnia Rosjanka, której styl, spokój i mentalność przypominają najbardziej bezlitosnych zawodników z przeszłości. Obie zawodniczki wyszły na kort Centrale w Rzymie przy aplauzie kilkunastu tysięcy kibiców, gotowych na trzygodzinny thriller. Otrzymali jednak coś innego – 105 minut intensywnej, ale zaskakująco jednostronnej walki, która zakończyła się szybciej, niż większość się spodziewała.
Zaskakujący początek
Już pierwsze minuty spotkania pokazały, że Gauff nie zamierza oddać nic za darmo. Amerykanka zaczęła agresywnie – głębokie returny, precyzyjne backhandy, presja wywierana przy każdym serwisie Andriejewej. Rosjanka zdawała się lekko zdezorientowana. Pierwszy gem – przegrany do zera. Drugi – przełamany. Po dziesięciu minutach było już 3:0 dla Gauff, a kibice zaczęli przecierać oczy ze zdumienia.
Ale właśnie wtedy nadeszła zmiana. Andriejewa, jakby obudzona z letargu, zaczęła grać jak w transie. Zmieniła rytm, zaczęła grać dłuższe wymiany, częściej chodziła do siatki i – co najważniejsze – praktycznie przestała popełniać błędy. Gauff, która do tej pory kontrolowała mecz, zaczęła się gubić. Sfrustrowana własnymi nietrafionymi returnami i nieskutecznym pierwszym serwisem, zaczęła oddawać pole.
Przejęcie kontroli
Mirra Andriejewa wygrała pięć kolejnych gemów, przełamując Gauff aż dwa razy. Pierwszy set zakończył się wynikiem 6:4 dla Rosjanki, a na trybunach zapanowała cisza z domieszką szoku. Coco Gauff nie przegrała seta na ziemi od ponad miesiąca – jej ostatnie występy w Stuttgarcie i Madrycie były niemal bezbłędne. Tymczasem w Rzymie 17-latka z Moskwy sprawiała wrażenie, jakby grała z kimś znacznie niżej notowanym niż numer 3 światowego rankingu.
Drugi set rozpoczął się podobnie jak pierwszy – Gauff próbowała mocno rozpocząć, ale tym razem Andriejewa od razu odpowiedziała. Każde przełamanie Gauff spotykało się z natychmiastową ripostą. Gemy były długie, często kończyły się po 10–12 wymianach, jednak to Rosjanka częściej wychodziła z nich zwycięsko.
Przy stanie 4:4 Gauff popełniła dwa podwójne błędy serwisowe i dała się przełamać. Andriejewa nie zmarnowała okazji – serwowała jak profesor, zakończyła mecz asem i uniosła ręce w górę po 105 minutach gry.
Mecz, który oglądała Sabalenka
Na trybunach, w loży dla zawodniczek, od samego początku zasiadała Aryna Sabalenka. Białorusinka, która dzień wcześniej awansowała do półfinału po morderczym trzysetowym starciu z Marią Sakkari, przyszła zobaczyć, kto będzie jej kolejną rywalką. Przez większość spotkania nie odrywała wzroku od kortu. Gdy Andriejewa zakończyła mecz asem, Sabalenka skinęła tylko głową – wiedziała już, z czym przyjdzie się jej zmierzyć.
Białorusinka i Rosjanka jeszcze nigdy nie grały ze sobą w oficjalnym meczu, ale Aryna dobrze wie, co potrafi 17-latka. – Obserwuję ją od dawna. To nie jest typowa juniorka. Gra z głową i nie boi się nikogo – powiedziała Sabalenka w pomeczowym wywiadzie. – Jestem gotowa. Wiem, że będzie trudno, ale takie mecze kocham najbardziej.
Andriejewa: „To dopiero początek”
Po meczu Mirra Andriejewa pojawiła się na konferencji prasowej z szerokim uśmiechem. – To był świetny dzień. Coco to niesamowita zawodniczka i wiedziałam, że muszę zagrać najlepiej, jak potrafię. Początek był trudny, ale udało mi się odwrócić losy spotkania – powiedziała skromnie.
Zapytana o Sabalenkę, Rosjanka nie okazywała strachu: – To wielka mistrzyni, ale każda z nas tu przyjechała, żeby wygrać. Niezależnie od tego, kto stoi po drugiej stronie siatki, trzeba wierzyć w siebie. Mam nadzieję, że kibice zobaczą świetny półfinał.
Finał coraz bliżej
Po tym zwycięstwie Andriejewa awansowała do pierwszego półfinału turnieju WTA 1000 w swojej karierze. Jej gra na mączce może być dla Sabalenki ogromnym wyzwaniem – Rosjanka porusza się po niej z lekkością, a jej precyzyjne uderzenia forehandowe niejednokrotnie rozrywały linię końcową.
Z drugiej strony – Sabalenka to zawodniczka, która w tym sezonie gra z ogromną pewnością siebie. Choć przegrała niedawno finał w Madrycie z Igą Świątek, pokazała, że potrafi grać na najwyższym poziomie, nie tylko siłą, ale i taktyką.
Kibice czekają na starcie pokoleń
Pojedynek Sabalenki z Andriejewą zapowiada się jako jedno z najbardziej wyczekiwanych spotkań turnieju. Będzie to starcie dwóch światów – młodości, świeżości i bezkompromisowego podejścia kontra doświadczenie, siła i mentalność mistrzyni. Choć ranking przemawia za Białorusinką, wielu ekspertów nie skreśla młodej Rosjanki.
– Mirra gra jak ktoś, kto ma na koncie 20 wygranych turniejów, a nie debiutuje w Rzymie – powiedział były tenisista i komentator Eurosportu, Alex Corretja. – Sabalenka musi uważać. Jeśli da jej się rozkręcić, może być za późno.
A co z Gauff?
Coco Gauff po meczu nie ukrywała rozczarowania. – Byłam przygotowana, ale dziś popełniłam za dużo błędów. Mirra grała znakomicie. Zasłużyła na zwycięstwo – powiedziała z powagą.
Amerykanka zapowiedziała, że nie zmienia planów i zagra w przyszłym tygodniu w Strasburgu, aby lepiej przygotować się do Roland Garros. – To tylko jeden turniej. Czas wyciągnąć wnioski i iść dalej – zakończyła.
—
Podsumowanie
105 minut wystarczyło, by wyłonić jedną z najciekawszych historii turnieju w Rzymie. Gauff – pokonana, ale nie złamana. Andriejewa – triumfująca i gotowa na więcej. A Sabalen